BIULETYN INFORMACYJNY OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

„Śladami Świętych” na wózku

Bardzo często, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, są organizowane pielgrzymki autokarowe do różnych miejsc świętych. Mogą być one organizowane np. przez parafię dla ogółu wiernych lub być adresowane do danej grupy społecznej czy zawodowej. Jednak pielgrzymki osób niepełnosprawnych należą do rzadkości. A może osoby niepełnosprawne mogą uczestniczyć w pielgrzymkach ogólnodostępnych? Miałam okazję to sprawdzić podczas mijających wakacji.

Bardzo lubię podróżować, moim marzeniem jest zwiedzić wiele miejsc w Polsce i Europie. Do takich miejsc należały m.in. Pompeje, Manoppello oraz Cascia. Więc kiedy  dowiedziałam się, że w mojej parafii będzie organizowana pielgrzymka „Śladami Świętych” postanowiłam wraz z mamą na nią pojechać, choć zdawałam sobie sprawę, iż pielgrzymowanie osoby niepełnosprawnej ruchowo może być trudne. W programie pielgrzymki było nawiedzenie 10 grobów świętych oraz 25 kościołów we Włoszech w ciągu 10 dni. Na co dzień poruszam się przy pomocy kuli, ale wiedziałam, że przy tak bogatym programie będę musiała przemieszczać się na wózku inwalidzkim. Szczerze mówiąc bardzo się bałam, przede wszystkim tego, że ksiądz organizujący ten wyjazd nie będzie chciał zapisać osoby niepełnosprawnej. Tak się jednak – ku mojej wielkiej radości – nie stało. Cały czas obawiałam się jednak jak ja, osoba na wózku, będę funkcjonowała na pielgrzymce.

Pani w okularach przeciwsłonecznych i czapce z daszkiem stoi przy barierce. W tle znajdują się zabytkowe kolumny i drzewa.

I rzeczywiście, były momenty kiedy było trudno, a nawet bardzo trudno. Warto podkreślić, że prawie wszystkie, jeśli nie wszystkie obiekty były dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu i radości były zamontowane także windy do krypty Ojca Pio i św. Franciszka, mimo że bardzo często, by skorzystać z takich udogodnień jak podjazd czy winda, trzeba było obejść obiekt dookoła. Nawet stacja rzymskiego metra, która w rozkładzie nie była zaznaczona jako dostępna dla niepełnosprawnych, posiadała przy schodach specjalną rampę, by wózek mógł zjechać. Utrudnieniem w jej funkcjonowaniu było to, że jedynie pracownicy metra mogli ją obsługiwać, a niekiedy przycisk przywołujący obsługę nie działał i konieczne było by ktoś poszedł po pracownika obsługi. Rampa poruszała się bardzo powoli, co z jednej strony jest zrozumiałe, ale dość kłopotliwe jeśli 50 osób czeka na ciebie. Ale co tam. Chciałabym jednak podkreślić, że obsługa różnych obiektów była bardzo życzliwie nastawiona do osób niepełnosprawnych i zazwyczaj gdy tylko zobaczono osobę na wózku od razu wskazywano gdzie znajduje się winda.

Pani siedząca na wózku inwalidzkim, znajduje się na podeście windowym dla osób niepełnosprawnych. Podest windowy jest przy schodach. Pani ubrana jest w białą koszulkę i jeansowe spodenki.

Podczas pobytu w Rzymie organizator pielgrzymki ze względu na mnie wykupił dodatkowo specjalną kartę postojową, dzięki której autokar mógł parkować na wielu parkingach. To było bardzo pomocne i jestem za to bardzo wdzięczna.

Korzystanie z udogodnień dla niepełnosprawnych wymagało większej ilości czasu na pokonywanie odległości czy wysokich krawężników, a niekiedy odłączenia od grupy. Podczas pierwszych dni wyjazdu ksiądz, który był organizatorem, trochę chyba nie do końca rozumiał taką sytuację i czasami okazywał swoje zniecierpliwienie, kiedy dochodziliśmy do jakiegoś miejsca na końcu. W kolejnych dniach jednak zawsze prosił, by wózek był na przodzie, zaraz koło niego. Było to, moim zdaniem, bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ cała grupa była za mną i w momencie kiedy potrzebowałam pomocy mogłam o nią poprosić kogoś z naszej pielgrzymki. Czasami chcąc skorzystać z jakiegoś udogodnienia trzeba było nadłożyć tak dużo drogi, że ze względów praktycznych prościej było, by wózek wraz ze mną był znoszony po schodach. Dodatkowo ja mogłam bez trudu widzieć co jest przede mną oraz miałam dużo tlenu.

Będąc w San Giovani Rotondo mieliśmy bardzo fajną przewodniczkę. Jestem jej bardzo wdzięczna, bo nie tylko pokazała, gdzie jest winda, ale także nią ze mną jeździła, gdy tylko powiedziano jej, że jest jedna osoba na wózku.

Na pierwszym tle znajduje się uśmiechająca się Pani. W tle są schody i mała grupka rozproszonych ludzi.

Podczas pielgrzymki wszystkie noce spędzaliśmy w hotelach. Część z nich miała bardzo wąskie pokoje, do których czasami trzeba było się dostać plątaniną wąskich korytarzy. Nie wiem czy te hotele posiadały pokoje dla niepełnosprawnych, ale każdy hotel był wyposażony w windę. Podczas tego pobytu doświadczyłam tego jak ważne jest, by przy podziale pokoi obsługa była poinformowana o niepełnosprawności odwiedzającego oraz by ta osoba dostała przydział w pierwszej kolejności. Dzięki temu obsługa może bez trudu zamienić pokój na większy, bądź znajdujący się na parterze. Też współpielgrzymi bardzo chętnie pomagali mi i mamie w przenoszeniu rzeczy z autokaru do pokoju. Jeśli pokój otrzymywałyśmy jako jedne z pierwszych, wtedy osoba chcąca pomóc nie musiała długo czekać, a ja się nie męczyłam stojąc w kolejce po klucz do pokoju. Takie przenoszenie rzeczy oraz nocowanie w nowych miejscach było dość kłopotliwe, dlatego bardzo cieszę się, że podczas pielgrzymki cztery noclegi były w jednym hotelu. Jestem też bardzo wdzięczna, iż organizator zawsze przydzielał mnie i mamę do pokoju dwuosobowego.

Pani siedzi na wózku inwalidzkim, w rękach trzyma plecak. Pani znajduje się w starożytnym budynku pełnym zdobień. W tle znajdują się turyści.

Jest jednak jedna rzecz, bez której moje pielgrzymowanie nie byłoby możliwe nawet przy najlepszym dostosowaniu. Jest to życzliwość osób, które ze mną pielgrzymowały w autokarze. Doświadczyłam jej od samych pątników, którzy pchali mój wózek po górzystym terenie, przepuszczali w kolejce do toalety, poprzez uśmiech, który dodawał mi odwagi, że jakoś to będzie. Oprócz księdza organizującego naszą pielgrzymkę, w autokarze był także jeszcze jeden ksiądz. Zawdzięczam mu bardzo dużo w kwestii tej pielgrzymki. Wiele razy podnosił On wózek przy pokonywaniu schodów, a także pomagał przy pokonywaniu górzystego terenu do tego stopnia, że doznał kontuzji kręgosłupa. Także sami kierowcy autobusu byli dla mnie bardzo życzliwi i wiele razy oferowali swoją pomoc.

Gdybym teraz miała jeszcze raz pojechać na taką pielgrzymkę bez wątpienia bym to zrobiła. Choć na pewno starałabym się, by bardziej konkretnie poinformować organizatora o moich trudnościach i ewentualnych oczekiwaniach, a także w większym zakresie nauczyłabym się języka włoskiego.

Natalia Bartnik

Facebook

Ta strona wykorzystuje pliki cookies, aby zapewnić jak najlepszą optymalizację treści na niej zawartych. Czytaj więcej o polityce prywatności i plikach cookies