BIULETYN INFORMACYJNY OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH
Logo teatru Osterwy. Obok napisów jest budynek teatru. Napisy czarne na białym tle.

„Zbrodnia i kara” w Teatrze Osterwy

Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie wystawia jeszcze (na marzec zaplanowano trzy, a na kwiecień dwa przedstawienia) spektakl „Zbrodnia i kara” według powieści Fiodora Dostojewskiego

Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie wystawia jeszcze (na marzec zaplanowano trzy, a na kwiecień dwa przedstawienia) spektakl „Zbrodnia i kara” według powieści Fiodora Dostojewskiego w przekładzie Czesława Jastrzębiec-Kozłowskiego. Reżyser Krzysztof Babicki zatroszczył się o wierne odzwierciedlenie obecnej w powieści rosyjskiego pisarza atmosfery dramatu psychologicznego i moralnego.

Wystawiana na deskach lubelskiego teatru sztuka wolna jest od ekstrawagancji uwspółcześniających tok rozgrywających się w XIX-wiecznej Rosji wydarzeń, jakkolwiek oszczędna scenografia (Marek Braun) pozwala na sytuowanie dziejów dokonanej przez Raskolnikowa zbrodni w różnym miejscu i czasie. Kostiumy natomiast (Barbara Wołosiuk) pochodzą już z epoki późniejszej, dyskretnie przenosząc widza w realia świata współczesnego.

Plakat na którym jest mężczyzna. Dłoń trzyma przy spodniach. Tło jest czarne.

Każdy z nas jest aktorem dramatu, dramatu być może o wiele bardziej godnego uwagi niż ten, w którym dane jest uczestniczyć widzowi postawionemu właśnie wobec historii człowieka pozbawionego spokoju sumienia i płacącego za dokonaną zbrodnię cenę obłąkania. Akcja spektaklu dotyczyć mogłaby innych osób i wydarzeń i być może wystawić należałoby jeszcze sztukę, w której towarzyszące bohaterowi zagubienie sięga odmiennych zgoła korzeni. Takie chyba przesłanie płynie z poprzedzenia spójnej dramatycznie akcji powieści przejmującą sceną monologu porucznika (w tej roli Przemysław Gąsiorowicz). Poprzez zaskakujące przełamanie, wiernie dalej zachowanej chronologii wydarzeń (scena ta powtórzona później zostaje zgodnie z tokiem powieści Dostojewskiego) wchodzimy od początku w serce akcji, zyskując zarazem sposobność do autoidentyfikacji z inną osobowością, niż reprezentowana przez Raskolnikowa.

Z niełatwego zadania odtworzenia głównej postaci utworu znakomicie wywiązał się Mikołaj Roznerski. Przypomnieć należy, iż Zbrodnia i kara jest powieścią psychologiczną, charakteryzującą się przewagą narracji w przedstawianiu sylwetki głównego bohatera. Autor dzieła literackiego nie pozwala do końca wyjść czytelnikowi poza świat przeżyć psychicznych młodego Raskolnikowa. Dysponując zatem bogato zarysowanym profilem psychologicznym swojego pierwowzoru, Roznerski postawiony został wobec konieczności jego odzwierciedlenia poprzez mowę ciała, liczne monologi, dialogi, w których każde słowo obfituje w znaczenia. Trzeba powiedzieć, iż płynącą z narracyjnego charakteru powieści trudność rozwiązano poprzez kumulację scen, w których obok postaci Raskolnikowa występuje przede wszystkim Porucznik, Sonia (Agata Moszumańska), Marmieładow (Jerzy Kurczuk), Katarzyna (Hanka Brulińska), Dunia (Monika Babicka), Swidrygajłow (Krzysztof Olchawa), Łużyn (Andrzej Redosz), Razumihin (Mariusz Budkowski) i inni. Roznerski występuje zatem na scenie niemal ciągle, z niezwykłą konsekwencją i zaangażowaniem zapoznając nas ze światem przeżyć wewnętrznych człowieka doświadczonego zawinionym cierpieniem. Dzięki ekspresji gry aktorskiej tego młodego artysty odbiorca staje w obliczu konieczności wejścia w dramat moralny Raskolnikowa, zyskując możność autoidentyfikacji z postacią zabójcy. Rozgrywany na scenie dramat staje się dramatem widzów, zaś wykrzyczany przez Sonię wyrzut: „Człowieka nazywasz wszą!” zdaje się przynosić widzowi ulgę, będąc odpowiedzią na autentyczne napięcie moralne, wypracowane od początku sztuki przy współudziale pozostałych aktorów.

Właściwą osią dramatu są niewątpliwie dialogi Porucznika i Raskolnikowa. Takie sceny, jak rozmowa przejawiającego dyskretną przewagę i dystans policjanta z zachowującym pozory pewności siebie zbrodniarzem należą do najbardziej błyskotliwych. Scenę ze sportowym truchtem Porucznika, najwyraźniej zmierzającego do sobie tylko znanego celu trudno po prostu zapomnieć.

Jeśli wolno na koniec wyrazić pewien niedosyt, to powiedzieć muszę o swoim żalu z powodu całkowitego nieuwzględnienia w reżyserowanej przez Krzysztofa Babickiego sztuce wątku przemiany psychologicznej tytułowego zbrodniarza, zarysowanej na ostatnich kartach powieści. Bez powrotu do ludzkich uczuć, odzyskanej godności – zwięźle w warstwie narracyjnej zasygnalizowanych przez Dostojewskiego – przedstawiony w Teatrze Osterwy dramat Raskolnikowa staje się niepełny. Odzyskanie równowagi psychicznej pod wpływem przeżytej na Syberii miłości wyznacza przecież właściwą perspektywę, w której osadzone są wszystkie wcześniejsze cierpienia głównego bohatera. Te jednak partie powieści są już rzeczywiście niesceniczne.

Cieszy liczny udział w spektaklu młodzieży, dla której Zbrodnia i kara w reżyserii Babickiego to z pewnością znacznie więcej, niż lektura szkolna. Zawarty w Zbrodni i karze ładunek moralny to także element spektaklu, którym jest nasze życie.

Zygmunt Marek Miszczak

Facebook

Ta strona wykorzystuje pliki cookies, aby zapewnić jak najlepszą optymalizację treści na niej zawartych. Czytaj więcej o polityce prywatności i plikach cookies